do pałacu rozwarte, chłodno, chyba przewietrzone za wszystkie czasy.<br> - Bierzcie podręczny bagaż, co najważniejsze, i do piwnicy. Ja tutaj na nich zaczekam.<br> - Ze mną! - Hania rozsiadła się w fotelu, wyciągniętym na środek holu.<br> - Rób, co ci mówię. Odpowiadam za wszystko, za was, za dom, za majątek. Tylko ja ich przyjmę, ktokolwiek to będzie.<br> Stara hrabina z trudem schodziła po wąskich, mrocznych schodkach. Za nią Surmowa i Marta z Irenką, Hania jeszcze się ociągała. Marta obejrzała się na trzecim schodku. Przy kuchennym wejściu tłoczyło się kilku Niemców. Nie wydawali się groźni. Oczy wyłaziły im z orbit, dyszeli po długim biegu, mieli strugi