z ruinami obserwatorium. Stały tam dwa namioty, jeden chłopców, a drugi doktora - duży, z garażem albo, jak kto woli, z werandą, gdzie pod rozwieszonym dachem można było leżakować nawet w czasie słoty. Rozsiedliśmy się na składanych brezentowych krzesłach. Doktor wyciągnął z walizki butelkę koniaku, chłopcy zagotowali herbatę na gazowej turystycznej kuchence.<br>Noc stała się widniejsza. Niebo nad lasem pojaśniało, a wraz ze zbliżającym się świtem ustal także deszcz. Z radością patrzyłem na twarze swych przyjaciół, cieszyłem się, że są znowu ze mną i wspólnie rozwiązywać będziemy zagadkę w Jasieniu <page nr=60>.<br>- Dlaczego pan tu przyjechał? Chcemy wiedzieć, jaką tajemnicę kryła nasza harcerska Księga