takich obrzydliwości, trudno mi wierzyć w chłopskie przesądy.<br>- Przesądy, pan już w nic nie wierzy. A co pan będzie jadł na obiad?<br>- Nie wiem, chyba nic.<br>- A tak, już, zaraz nic. Zrobię panu kaszy na mleku i parę jajek usmażę. Tylko żeby pan jadł, bo trzeba dużo jeść.<br>Poszła do kuchni i zaczęła się krzątać koło paleniska. Dziadzia zaczął coś mówić, ale wszedł Zygmunt z jakimś małym, czarnym Żydkiem, o dość młodym wyglądzie i niezwykle żywym spojrzeniu swych błyszczących oczu. Doktór zdjął palto, usiadł na brzegu krzesła, naprzeciw Lucjana, i patrząc mu w oczy zapytał:<br>- Więc jak to było?<br>- Po raz