Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
wróci nikt.

W szpitalu spotkałam dziewczynę, którą wykupiono z rzeźni. Opowiedziała mi, że kazali im przechodzić po desce. Nad dołem, w którym bulgotało wapno. Deska się chwiała, spadali. Kto nie spadł sam, dostawał kulę. Starali się nie spaść. Starali się iść jak najdłużej nawet po strzale. Żeby dostać jeszcze jedną kulę, żeby nie spaść żywym. Przeważnie jednak spadali za życia i wapno się wciąż poruszało. Jej matka poszła i młodsza siostra. I nasz Iziaszek. Zostali tam, pod rzeźnią, w środku Borysławia. Nie płakałam, nie miałam łez. Od tamtej pory mam suche oczy. A to gorzej. Parzą jak wapno.

Odnalazła mnie żona
wróci nikt.<br><br>W szpitalu spotkałam dziewczynę, którą wykupiono z rzeźni. Opowiedziała mi, że kazali im przechodzić po desce. Nad dołem, w którym bulgotało wapno. Deska się chwiała, spadali. Kto nie spadł sam, dostawał kulę. Starali się nie spaść. Starali się iść jak najdłużej nawet po strzale. Żeby dostać jeszcze jedną kulę, żeby nie spaść żywym. Przeważnie jednak spadali za życia i wapno się wciąż poruszało. Jej matka poszła i młodsza siostra. I nasz Iziaszek. Zostali tam, pod rzeźnią, w środku Borysławia. Nie płakałam, nie miałam łez. Od tamtej pory mam suche oczy. A to gorzej. Parzą jak wapno.<br><br>Odnalazła mnie żona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego