Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kuchnia
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
Wiechowych wspomnień o przedwojennej Warszawie niech posłużą słowa, które wypowiedział do pisarza lodziarz: Panie szanowny, jak dziadek zacznie czasem opowiadać o tem, co to byli za czasy, wszyscy płaczem jak na obstalonek.

SPOŻYCIE NA PIECHOTĘ I OPĘDZLOWANE FLAKI

Kiedy w powojennych felietonach Stefan Wiechecki zapuszczał się na tereny związane z kulinariami i kuchnią, częściej pisał o tym, czego brakuje w sklepach niż o tym, co się jada i pije. Ponad trzydzieści lat w Wiechowych opowieściach odzwierciedlały się chwilowe trudności aprowizacyjne.
Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych autor wyśmiewał warszawiaków, którzy kupują towary na zapas z obawy na przykład przed końcem świata, tak
Wiechowych wspomnień o przedwojennej Warszawie niech posłużą słowa, które wypowiedział do pisarza lodziarz: Panie szanowny, jak dziadek zacznie czasem opowiadać o &lt;orig&gt;tem&lt;/&gt;, co to byli za czasy, wszyscy płaczem jak na &lt;orig&gt;obstalonek&lt;/&gt;.<br><br>&lt;tit&gt;SPOŻYCIE NA PIECHOTĘ I OPĘDZLOWANE FLAKI&lt;/&gt;<br><br>Kiedy w powojennych felietonach Stefan Wiechecki zapuszczał się na tereny związane z kulinariami i kuchnią, częściej pisał o tym, czego brakuje w sklepach niż o tym, co się jada i pije. Ponad trzydzieści lat w Wiechowych opowieściach odzwierciedlały się chwilowe trudności aprowizacyjne.<br>Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych autor wyśmiewał warszawiaków, którzy kupują towary na zapas z obawy na przykład przed końcem świata, tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego