z kalifornijskim chardonnay. Świętujemy urodziny któregoś z naszych dzieciaków, a ona, odgarniając z lekko wypukłego czoła grzywkę, mówi z uśmiechem, pod którym kryje się z trudem maskowany gniew:<br>- Wiesz co, Andrzej? Wy to macie takiego farta, że nawet na sądzie ostatecznym dostaniecie lepsze miejsca od innych - śmieje się, zadowolona z kunsztownej formy, jaką nadała swojej pretensji, a ja myślę: to przecież nie moja wina, że mam szczęście. Nie moja wina, że ten mechanizm działa tak prosto, prostacko, bezbłędnie.<br>Patrzę na jej podkrążone lekko oczy, wzruszam się jej kruchością i przemijalnością, a jednocześnie odtwarzam sobie ich wieczorne gadki ze szwagrem: och, im