Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
W stróżówce Klima panował żar i zaduch. Na ścianie wisiały jarmarczne obrazki upstrzone przez muchy, a nad łóżkiem w wianku z papierowych kwiatów - fotografia młodej dziewczyny.

Klim pił herbatę z blaszanego kubka i pogryzał suchy chleb.

- Nie gniewaj się... - rzekła matka. - Nie zaglądałam do butelek... Nie chciałam cię obrazić...

Masz, kup sobie prawdziwego piwa.

Położyła na stole srebrnego rubla i szybko wyszła. W drzwiach obejrzałem się na Klima i widziałem, jak z niedowierzaniem próbuje monetę zębami.

Matce musiało być chyba bardzo przykro, skoro dała Klimowi tyle pieniędzy, podczas gdy w domu liczyła się z każdym groszem.

- Głuptasy... Śmieją się... - rzekła do
W stróżówce Klima panował żar i zaduch. Na ścianie wisiały jarmarczne obrazki upstrzone przez muchy, a nad łóżkiem w wianku z papierowych kwiatów - fotografia młodej dziewczyny.<br><br>Klim pił herbatę z blaszanego kubka i pogryzał suchy chleb.<br><br>- Nie gniewaj się... - rzekła matka. - Nie zaglądałam do butelek... Nie chciałam cię obrazić...<br><br>Masz, kup sobie prawdziwego piwa.<br><br>Położyła na stole srebrnego rubla i szybko wyszła. W drzwiach obejrzałem się na Klima i widziałem, jak z niedowierzaniem próbuje monetę zębami.<br><br>Matce musiało być chyba bardzo przykro, skoro dała Klimowi tyle pieniędzy, podczas gdy w domu liczyła się z każdym groszem.<br><br>- Głuptasy... Śmieją się... - rzekła do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego