samochodu wysiadła ciotka Zenobia, a z tylnych miejsc wyskoczyła Kaśka i Sebastian. Po chwili ujrzałem także Szwajcara. Starannie zamknął drzwiczki i cała trójka, a raczej czwórka, skierowała się na ścieżkę przez pokrzywy. Zmierzali do miejsca, gdzie znajdował się głaz z szachownicą.<br>Pierwszym, który nas zauważył, był oczywiście Sebastian. Radośnie kręcąc kuprem i wywijając swym kijankowym ogonem, przybiegł do wehikułu, podskakując jak wesoły zajączek. Tuż za nim zjawiła się Kaśka. Ciotka Zenobia powiedziała coś do Szwajcara, zatrzymali się, a potem zawrócili z drogi i podeszli do nas. Hilda i ja wyszliśmy z samochodu.<br>- Przyjechaliśmy tu, aby jeszcze raz obejrzeć szachownicę zdążyła mi