Nie pana pytam - podniósł rękę chirurg. Gdzie się podział ten krawiec?<br>Jednak był to jeszcze ten sam kelner, który w odpowiedzi uśmiechnął się słodko i pobłażliwie:<br>- Pan doktor mówi o krawcu? - w głosie kelnera zabrzmiało uprzejme zgorszenie. -- Krawiec stłukł szklankę i nie ma czym za nią zapłacić.<br>Chirurg nacisnął na kurek syfonu, woda trysnęła syczącą smugą, chirurg spojrzał na butelkę z żółtym koniakiem zadowolony i rozradowany, potem spojrzał przez okno na ulicę umierającą w słońcu i przypomniał sobie znowu ulubioną piosenkę: "Rebeko, Rebeko, cóż na nas czeka?"<br>Przy stoliku obok siedział człowiek, któremu chirurg miał operować wyrostek robaczkowy. Człowiek widocznie umierał