ją za rękaw, więc wsiadamy, a tam - Omar Szarif! Wytworny, elegancki, z aksamitnym głosem. Mówię ci, skóra węża w słowach! Zero chamówy, sto procent kultury. Muzyczka w tle, jakiś Dejwis chyba. Drynczek jeden, drynczek drugi, Małgorzałka w śmiech. Szyby przyciemniane - bzyk, limuzyna ssssszyk - i do przodu. Całą noc jeździliśmy.<br>- Jak kurewki - szepnął Zygmunt. - I co dalej? - spytał głośno.<br>- Całą noc jeździliśmy.<br>- I co dalej? - powtórzył Zygmunt.<br>- Całą noc jeździliśmy - Trawka trochę ciszej.<br>- Trawka, ale co dalej? - nalegał.<br>- Jeździliśmy, całą noc - zupełnie już cicho Trawka.<br>Widać było, że narasta w niej bezsilność. Chciałaby coś więcej powiedzieć, ale się wstydzi. Nie, to nie