Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
zdzieranymi z gnatów ochłapami. Pies warczał i odsłaniał zęby aż po krańce dziąseł. Koński zewłok cuchnął wstrętnie.
Zaryzykowali i nie porzucili drogi, która wkrótce doprowadziła ich do kolejnego pogorzeliska. Puszczono tu z dymem sporą wieś, w pobliżu której musiało też dojść do potyczki, bo tuż za dymiącymi ruinami zobaczyli świeży kurhan. A w pewnej odległości za kurhanem rósł na rozstajach olbrzymi dąb. Dąb był obwieszony żołędziami.
I ludźmi.

- Trzeba to obejrzeć - zadecydował Zoltan Chivay, kładąc kres dyskusji o ryzyku i zagrożeniu. - Podjedźmy bliżej.
- Po jaką cholerę - uniósł się Jaskier - chcesz oglądać tych wisielców, Zoltan? Żeby ich obedrzeć? Widzę stąd, że nie
zdzieranymi z gnatów ochłapami. Pies warczał i odsłaniał zęby aż po krańce dziąseł. Koński zewłok cuchnął wstrętnie. <br> Zaryzykowali i nie porzucili drogi, która wkrótce doprowadziła ich do kolejnego pogorzeliska. Puszczono tu z dymem sporą wieś, w pobliżu której musiało też dojść do potyczki, bo tuż za dymiącymi ruinami zobaczyli świeży kurhan. A w pewnej odległości za kurhanem rósł na rozstajach olbrzymi dąb. Dąb był obwieszony żołędziami.<br>I ludźmi. <br> <br>- Trzeba to obejrzeć - zadecydował Zoltan Chivay, kładąc kres dyskusji o ryzyku i zagrożeniu. - Podjedźmy bliżej.<br>- Po jaką cholerę - uniósł się Jaskier - chcesz oglądać tych wisielców, Zoltan? Żeby ich obedrzeć? Widzę stąd, że nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego