od razu całą pierwszą ratę dla pół miliona poszkodowanych. Niemcy twierdzą, że rozmawiali o tym wówczas z prezesem fundacji. Prokuratorzy wrocławscy chcieli więc sprawdzić, czy nie doszło do oszustw ze strony niemieckiej.<br>Na dokumentację z niemieckiej fundacji czekali ponad rok. Niemieckie banki przysłały zapewnienie, że nie doszło do żadnej manipulacji kursem. Niemcy prowadzone przez siebie postępowanie w tej sprawie bardzo szybko umorzyli. A na przesłuchanie pracowników niemieckiej fundacji, &lt;name type="org"&gt;Dresdner Bank&lt;/&gt;, &lt;name type="org"&gt;Commerzbank&lt;/&gt; i &lt;name type="org"&gt;Deutsche Bank&lt;/&gt;, biorących udział w wymianie pieniędzy, nie wyrazili zgody. Polscy prokuratorzy chcieli przesłuchać m.in. przewodniczącego fundacji &lt;name type="person"&gt;Michaela Jansena&lt;/&gt; i jej dyrektora finansowego &lt;name type="person"&gt;Hansa Drehera&lt;/&gt;. I dowiedzieć się