miał pięcioro ślicznych malutkich dzieci. W piątek się zbierało pieniądze, żeby mieli na szabas. Chodziliśmy tylko do szkoły powszechnej. Gimnazjum znajdowało się w Wieluniu i nikt nie mógł sobie na to pozwolić. Nasz Wowek pojechał do Łodzi, gdzie mieszkały dwie siostry ojca. Uczył się tam kroju, a wieczorem chodził na kursy rysunków. Jego kolega Fajweł był wybitnym uczniem i kierownik, pan Nowak, bardzo chciał, żeby pojechał do Wielunia do gimnazjum, ale jego ojciec powiedział, że Fajweł musi mu pomóc utrzymać rodzinę. Szyli męskie ubrania i jeździli z nimi na jarmarki.<br><br>Myśmy mieli siedem mórg ziemi i sklep. Mąka, kasza, cukierki, pieczywo