Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Jutro pokażę wam, gdzie jest bazarek, tam coś znajdziecie.

8.00

Na placyk wjechał zielony Passat na białych numerach, ostrożnie pokonał koleiny. Nikt za nim nie pobiegł. Ludzie łypią nań tylko spode łba.

- Białorusini - mruknął ktoś obok Wołodii.

Wysiadł wysoki, młody chłopak, podszedł do kogoś, rozmawia. Przez ramię przerzucił skórzaną kurteczkę, ma swobodne gesty i drogie sportowe buty w kanarkowych kolorach. Tylko on ma takie. Wokół drepczą adidasy - dziurawe, zakurzone i poplamione, powykręcane mokasyny, plastykowe czółenka z przekrzywioną kokardą i zdartym obcasem. Ludzie łypią na te kolorowe buty spode łba.

Białorusini kontrolują bazarek. Tu się nie przychodzi ot tak. Prawo do
Jutro pokażę wam, gdzie jest bazarek, tam coś znajdziecie.<br><br>&lt;tit&gt;8.00&lt;/&gt;<br><br>Na placyk wjechał zielony Passat na białych numerach, ostrożnie pokonał koleiny. Nikt za nim nie pobiegł. Ludzie łypią nań tylko spode łba.<br><br>- Białorusini - mruknął ktoś obok Wołodii.<br><br>Wysiadł wysoki, młody chłopak, podszedł do kogoś, rozmawia. Przez ramię przerzucił skórzaną kurteczkę, ma swobodne gesty i drogie sportowe buty w kanarkowych kolorach. Tylko on ma takie. Wokół drepczą adidasy - dziurawe, zakurzone i poplamione, powykręcane mokasyny, plastykowe czółenka z przekrzywioną kokardą i zdartym obcasem. Ludzie łypią na te kolorowe buty spode łba.<br><br>Białorusini kontrolują bazarek. Tu się nie przychodzi ot tak. Prawo do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego