schronu i pokonała swój strach. Potrząsnęła głową z podziwu dla własnej odwagi i szybko podeszła do lekko zapylonego okna. Ulica stawała się już niemal normalna.<br> Dwa białe buldożki francuskie, które podziwiała cała kamienica, zatrzymały się właśnie pod kasztanem, a ich właścicielka, podstarzała, ufarbowana na rudo piękność, ciesząca się opinią dawnej kurtyzany, drżącymi rękami rozplątywała pogmatwane, jedwabne, czerwone smycze.<br> Buldożki wyglądały na zdenerwowane. Dyszały ciężko, a ich różowe języki niemal dotykały chodnika. W wytrzeszczonych okrągłych oczach czaił się strach i Julia przez chwilę odczuwała współczucie.<br> Nagle zawładnęła nią przemożna senność. Usiadła na kanapie, pod głowę podłożyła poduszkę, a nogi wyprostowała na taborecie