A talent rzecz fundamentalna. Wszystko, co przelał na papier, od razu blakło, stawało się bezbarwne i denerwowało... denerwowało, że nie tak, nie w ten sposób, że sens wymknął się z niby genialnej zasadzki języka. Zresztą, komu w głowie pisanie powieści, gdy ma na karku Szatana. Cicho, cicho!... Nie przywoływać, nie kusić, myślami nawet nie wabić... Jedynie chmury wciągały go coraz mocniej, a raczej to on wciągał je w swoją rozoraną pustkę, tożsamościową czkawkę. Jaki mit, taki kit! Eskapizm? Być może... ale kto dziś nie ucieka. W rodzinę, w agnostycyzm, w biznes, w podglądactwo świata - to nie są wybory, to wszystko ucieczki