ryba żyje jednak i daje się łowić. Bywał również na południu, tam gdzie step zanika i rozpościera się bezludna pustynia, tu i ówdzie suche badyle, oset i słone jeziorka. W drodze przez pustynię zepsuła się ciężarówka, musieli prawie tydzień brnąć przez piachy, a mieli jedną manierkę wody, odmierzali ją po <orig>kusztyczku</>, żywili się zasuszonym mięsem wielbłądzim, twardym jak zeschłe łyko. Jeden z wędrowców dostał porażenia słonecznego i umarł w męczarniach. Pogrzebali go na pustyni. Nocą tak potwornie jęczały szakale, że jeszcze teraz, kiedy Wasyl to wspomniał, wzdrygał się z odrazy.<br>Chłopcy odwiedzili wszystkie nory, poprawili sidła, trafił się jeszcze jeden suseł