Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
kiedy spróbowaliśmy posłużyć się nim we trójkę. Postawiliśmy jednak na swoim. Nie na długo. Zwaliłem się do morza ja pierwszy. Potem oni. Wydostaliśmy się znowu na wierzch i znowu po dłuższym chybotaniu znaleźliśmy się w wodzie.
Kiedy wrócili Wieśniewiczowie, też w końcu z rozmachem zawsze się wywracali. Sandra i jej kuzynka pływały najlepiej. Obie miały jednakowe czepki, które jeszcze podkreślały ich podobieństwo. Im i mnie udało się na rowerze utrzymać najdłużej. Odsadziliśmy się od lądu spory kawałek. Minęliśmy strefę łach. Za nią rozciągał się obraz morza prawdziwie pięknego, lazurowego, przezroczystego jak kryształ. Rzuciliśmy się w nie, choć rower trwał pod nami
kiedy spróbowaliśmy posłużyć się nim we trójkę. Postawiliśmy jednak na swoim. Nie na długo. Zwaliłem się do morza ja pierwszy. Potem oni. Wydostaliśmy się znowu na wierzch i znowu po dłuższym chybotaniu znaleźliśmy się w wodzie.<br>Kiedy wrócili Wieśniewiczowie, też w końcu z rozmachem zawsze się wywracali. Sandra i jej kuzynka pływały najlepiej. Obie miały jednakowe czepki, które jeszcze podkreślały ich podobieństwo. Im i mnie udało się na rowerze utrzymać najdłużej. Odsadziliśmy się od lądu spory kawałek. Minęliśmy strefę łach. Za nią rozciągał się obraz morza prawdziwie pięknego, lazurowego, przezroczystego jak kryształ. Rzuciliśmy się w nie, choć rower trwał pod nami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego