Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
z kolei. O tym, żeby zostać w Fiumicino na wieczór, Wieśniewicz nie chciał słyszeć, że - krzykliwie i nieefektownie.
- Inna rzecz kąpiel - powiedział. - Lubię tę płażę, bo kiedy się nie ma na to ochoty, nie spotyka się znajomych, ale kolację możemy zjeść wszędzie.
-Na kolację jeszcze za wcześnie - w crąciła się kuzynka Sandry.
-To waliny na Monte Cavo. Jest tam pyszna restauracja! Był , pan tam kiedy?
przypomniałem sobie tę górę świetnie, tysiącmetronwą, o dobre pięćdziesiąt kilometrów od Fiumicino. Ojciec mriie raź tam zabrał. Pomimo lata ziąb panowal na jej szczycie, gdzie stał kościół przerobiony z dawnej świątyni lowisza, klasztor i ruiny zamczyska
z kolei. O tym, żeby zostać w Fiumicino na wieczór, Wieśniewicz nie chciał słyszeć, że - krzykliwie i nieefektownie.<br>- Inna rzecz kąpiel - powiedział. - Lubię tę płażę, bo kiedy się nie ma na to ochoty, nie spotyka się znajomych, ale kolację możemy zjeść wszędzie.<br>-Na kolację jeszcze za wcześnie - w crąciła się kuzynka Sandry.<br>-To waliny na Monte Cavo. Jest tam pyszna restauracja! Był , pan tam kiedy?<br>przypomniałem sobie tę górę świetnie, tysiącmetronwą, o dobre pięćdziesiąt kilometrów od Fiumicino. Ojciec mriie raź tam zabrał. Pomimo lata ziąb panowal na jej szczycie, gdzie stał kościół przerobiony z dawnej świątyni lowisza, klasztor i ruiny zamczyska
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego