umiarem. Komu potrzebny pijany sowizdrzał, co komu po palcach, które nie mogą już trącić strun? Sowizdrzał istnieje tylko wtedy, gdy bawi. Śmiech jest warunkiem jego przetrwania. Co komu po mamrotaniu i żalach wesołka? Nie dziwią i kuksańce, i natarczywość, gdy jakaś nalana twarz, wykrzywiona złością, domaga się pieśni, roznosząc wokół kwaśny odór, a potem wloką cię gdzieś ze śmiechem na pole, by zlanego zimną wodą postraszyć utopieniem w studni albo krzyczeć: "Na drzewo, na drzewo z nim! Nogami do góry! Ale z jajami na wierzchu!" I trzeba dowcipnie błagać o litość...<br><br>Byłem zdradzonym sowizdrzałem i naprawdę zależało mi na tym, żeby