Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
cieńszy koniec do wpółuchylonego otworu. Uciekłem. Wycofałem się chyłkiem z pokoju i uciekłem. Nie chciałem, żeby w ten sposób zbudzony Zyga zaliczył mnie do uczestników czynu. Potem śmiali się wszyscy, że uciekłem. Za to kiedy w skleconym w szkolnym ogrodzie namiocie siedzieliśmy z Zygą, a on zajęty był przez cały kwadrans naprawianiem latarki i siedział tak, że przez szerokie nogawki spodni można było bez przeszkód obserwować cały komplet - to nie uciekłem, wręcz przeciwnie - pozornie przejęty losami latarki, cały kwadrans kontemplowałem jedno miejsce - i mógłbym tak siedzieć jeszcze następny kwadrans, ba, pół godziny... nie chodziło zatem o poznanie szczegółów

- tylko o pewien
cieńszy koniec do wpółuchylonego otworu. Uciekłem. Wycofałem się chyłkiem z pokoju i uciekłem. Nie chciałem, żeby w ten sposób zbudzony Zyga zaliczył mnie do uczestników czynu. Potem śmiali się wszyscy, że uciekłem. Za to kiedy w skleconym w szkolnym ogrodzie namiocie siedzieliśmy z Zygą, a on zajęty był przez cały kwadrans naprawianiem latarki i siedział tak, że przez szerokie nogawki spodni można było bez przeszkód obserwować cały komplet - to nie uciekłem, wręcz przeciwnie - pozornie przejęty losami latarki, cały kwadrans kontemplowałem jedno miejsce - i mógłbym tak siedzieć jeszcze następny kwadrans, ba, pół godziny... nie chodziło zatem o poznanie szczegółów<br> &lt;page nr=127&gt;<br> - tylko o pewien
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego