Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
kuchni i przez zamknięte drzwi przysłuchiwał się rozmowie przy stole.
- Niepotrzebnie wykosztowaliście się na ten uroczysty obiad. Irmgard tak dobrze gotuje, że jej wyroby mogłyby być ozdobą "Piwnicy Świdnickiej" - spokojny bas, wsysanie piwnej piany i westchnienie ulgi.
- Nie mogliśmy pozwolić, żeby taka dama jak Sophie jadła naszą niedzielną kaszankę z kwaszoną kapustą. A tutaj mamy to, co się je w wyższym... towarzystwie - nerwowy baryton zacinający się po każdym słowie. - Dziękujemy, że w końcu zgodziła się pani do nas przyjść. To zaszczyt dla prostego majstra.
- Zapewniam pana, Franz, że widziałam damy wylizujące smalec z salaterek - melodyjny, cichy i prawie dziecinny głos. - Choć
kuchni i przez zamknięte drzwi przysłuchiwał się rozmowie przy stole.<br>- Niepotrzebnie wykosztowaliście się na ten uroczysty obiad. Irmgard tak dobrze gotuje, że jej wyroby mogłyby być ozdobą "Piwnicy Świdnickiej" - spokojny bas, wsysanie piwnej piany i westchnienie ulgi.<br>- Nie mogliśmy pozwolić, żeby taka dama jak Sophie jadła naszą niedzielną kaszankę z kwaszoną kapustą. A tutaj mamy to, co się je w wyższym... towarzystwie - nerwowy baryton zacinający się po każdym słowie. - Dziękujemy, że w końcu zgodziła się pani do nas przyjść. To zaszczyt dla prostego majstra.<br>- Zapewniam pana, Franz, że widziałam damy wylizujące smalec z salaterek - melodyjny, cichy i prawie dziecinny głos. - Choć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego