i jeszcze kilka przystanków, i wysiedliśmy z ażurowego wagonu, i wydało się nam naraz, że niespodzianie znaleźliśmy się gdzie indziej, w oazie pośród pustyni, bo wkrótce otoczyła nas zewsząd gęsta jaskrawość zieleni,<br>i kiedy wchodziliśmy w ten las, rozbrzmiewający głosami zwierząt i ptaków, spostrzegłem je nagle: mimo egzotycznego stroju, mimo kwefów przysłaniających wpółprzezroczyście niemal całą twarz, wydawały mi się znajome, musiałem je już gdzieś kiedyś widzieć, bo znałem te czoła, i brwi, te oczy i nosy, choć w każdym z nich tkwił drogocenny kolczyk z perłą,<br>ale nie zdążyłem się nad tym zastanowić, bo naraz odsłonił się przede mną zachwycający obraz