strzegł od morskich trąb<br>Ten czarodziejski ząb.<br><br>Kapitan swe zdobycze<br>Na wyspie tajemniczej<br>Zakopał w głębi góry,<br>Ale zapomniał, której.<br>Daremnie szukał potem,<br>Co roku mknąc z powrotem<br>W zawieję, w burzę, w ziąb,<br>Lecz zwiódł go chiński ząb.<br><br>Przejęty niesłychanie<br>Rzekł Brandon: "Kapitanie,<br>Chcę mknąć przez oceany,<br>Chcę odkryć ląd nieznany<br>Lub wyspę tajemniczą!"<br>Kapitan mruknął: "Byczo!<br>Jest niedaleko stąd<br>Nieznany całkiem ląd,<br><br>Wysp różnych jest bez liku,<br>Zawiozę cię, młodziku,<br>Do Afryki, do Azji,<br>Nie zbraknie mi fantazji.<br>Podróże i odkrycia<br>To pasja mego życia,<br>Mam przygód wieczny głód.<br>Załoga! Kurs na Wschód!"<br><br><br><br>II<br><br>W noc na świętego Freta