Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
mówi.
Nocowaliśmy u nich.
Przemytnicy też chodzą tamtędy i ci pasterze są przyzwyczajeni do Diego sam pytał, czy nie bywa rozboju, ale nie, teraz nie ma - powiedzieli - a co gość, to zawsze święto.
Dali nam sarniego mięsa, grzybów i różnych serów, żebyśmy jedli, co chcemy, aż Diego się dziwił, jaki ładny poczęstunek, a jeszcze obiecali dołożyć żywności na drogę. - Zostawicie tu osły - rzekli - bo pójdziecie odtąd po skałach. Osły już tam na nic. I nie bójcie się. Choćby was kto ścigał, nic nie powiemy.
To dobrzy ludzie. A żwawi i weseli jak ptaki, ciągle piosenki Tak cały wieczór Ściemniało zupełnie, pora
mówi.<br>Nocowaliśmy u nich.<br>Przemytnicy też chodzą tamtędy i ci pasterze są przyzwyczajeni do Diego sam pytał, czy nie bywa rozboju, ale nie, teraz nie ma - powiedzieli - a co gość, to zawsze święto.<br>Dali nam sarniego mięsa, grzybów i różnych serów, żebyśmy jedli, co chcemy, aż Diego się dziwił, jaki ładny poczęstunek, a jeszcze obiecali dołożyć żywności na drogę. - Zostawicie tu osły - rzekli - bo pójdziecie odtąd po skałach. Osły już tam na nic. I nie bójcie się. Choćby was kto ścigał, nic nie powiemy.<br>To dobrzy ludzie. A żwawi i weseli jak ptaki, ciągle piosenki Tak cały wieczór Ściemniało zupełnie, pora
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego