prezydenta &lt;name type="place"&gt;Algierii&lt;/&gt; &lt;name type="person"&gt;Abdelaziza Butefliki&lt;/&gt;, który publicznie uznał harkisów walczących po stronie &lt;name type="place"&gt;Francji&lt;/&gt; w czasie wojny algierskiej (1958 - 1962) za kolaborantów. To zupełne pomieszanie pojęć oraz wojen. Doskonale skomentował to papież &lt;name type="person"&gt;Jan Paweł II&lt;/&gt;, który w sobotę - witany przez prezydenta &lt;name type="person"&gt;Chiraca&lt;/&gt; na lotnisku w &lt;name type="place"&gt;Tarbes&lt;/&gt; w pobliżu &lt;name type="place"&gt;Lourdes&lt;/&gt; - powiedział, że rocznica lądowania w &lt;name type="place"&gt;Prowansji&lt;/&gt; winna stanowić okazję do przypomnienia o potrzebie pojednania narodów. Do pojednania francusko-algierskiego nie jest jednak blisko.<br>Specjalne wyrazy uznania prezydent &lt;name type="place"&gt;Francji&lt;/&gt; skierował do żołnierzy kolonialnej armii generała &lt;name type="person"&gt;Jeana-Marie de Lattre de Tassigny'ego&lt;/&gt;, nazywanych niegdyś "tubylcami". Dopiero teraz &lt;name type="person"&gt;Chirac&lt;/&gt; powiedział, o kogo konkretnie chodzi: o Algierczyków, Tunezyjczyków