Typ tekstu: Książka
Autor: Bahdaj Adam
Tytuł: Wakacje z duchami
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1962
stanęli z rozdziawionymi gębami. Na werandzie zobaczyli bowiem okazałą postać komendanta posterunku. Sierżant Antczak rozmawiał z panią Lichoniową. Paragon zbliżył się ostrożnie do werandy, zatrzymał się przy schodkach i udając, że wykręca mokre slipy, łowił uchem rozmowę.
- Jak on się nazywa? - pytał przedstawiciel władzy. Pani Lichoniowa uniosła ku niebu swe łagodne oczy. - Mój Boże, żebym to ja wiedziała.
- Przecież go pani zameldowała.
- Mój Boże - westchnęła pani Lichoniowa - nie zdążyłam go nawet zameldować.
- To niedobrze! To niedobrze! - mruknął sierżant. - To znaczy - pani nawet nie wie, kto zniknął z pani mieszkania? Gospodyni westchnęła.
- Doprawdy nie wiem.
W tym momencie z kuchni wysunęła się
stanęli z rozdziawionymi gębami. Na werandzie zobaczyli bowiem okazałą postać komendanta posterunku. Sierżant Antczak rozmawiał z panią Lichoniową. Paragon zbliżył się ostrożnie do werandy, zatrzymał się przy schodkach i udając, że wykręca mokre slipy, łowił uchem rozmowę.<br> - Jak on się nazywa? - pytał przedstawiciel władzy. Pani Lichoniowa uniosła ku niebu swe łagodne oczy. - Mój Boże, żebym to ja wiedziała.<br> - Przecież go pani zameldowała.<br> - Mój Boże - westchnęła pani Lichoniowa - nie zdążyłam go nawet zameldować.<br> - To niedobrze! To niedobrze! - mruknął sierżant. - To znaczy - pani nawet nie wie, kto zniknął z pani mieszkania? Gospodyni westchnęła.<br> - Doprawdy nie wiem.<br>W tym momencie z kuchni wysunęła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego