Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
w tym kierunku i zobaczyłem, że ku drugiemu brzegowi zmierzała łódka, w której wiosłował człowiek objuczony plecakiem. Często oglądał się za siebie, jak gdyby obawiał się pogoni. Jeszcze raz się obejrzał na nasz obóz i wtedy go rozpoznałem. Był
to pan Kuryłło. . - Uciekł... Uciekł... - powtarzał z wściekłością Fryderyk. - Uciekł ten łajdak...
Nigdy dotąd nie widziałem Fryderyka tak rozwścieczonego. Powie ziałbym: nigdy dotąd nie widziałem go nawet rozgniewanego. Zawsze zachowywał się jak dżentelmen, był miły, uprzejmy, przyjazny, często uśmiechał się. A teraz - w tym jednym momencie ukazał mi się zupełnie odmienny. W stronę odpływającego Kuryłły rzucał wściekłe słowa, zaciskał pięści w bezsilnej
w tym kierunku i zobaczyłem, że ku drugiemu brzegowi zmierzała łódka, w której wiosłował człowiek objuczony plecakiem. Często oglądał się za siebie, jak gdyby obawiał się pogoni. Jeszcze raz się obejrzał na nasz obóz i wtedy go rozpoznałem. Był<br>to pan Kuryłło. . - Uciekł... Uciekł... - powtarzał z wściekłością Fryderyk. - Uciekł ten łajdak...<br>Nigdy dotąd nie widziałem Fryderyka tak rozwścieczonego. Powie ziałbym: nigdy dotąd nie widziałem go nawet rozgniewanego. Zawsze zachowywał się jak dżentelmen, był miły, uprzejmy, przyjazny, często uśmiechał się. A teraz - w tym jednym momencie ukazał mi się zupełnie odmienny. W stronę odpływającego Kuryłły rzucał wściekłe słowa, zaciskał pięści w bezsilnej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego