proszę. <br>A może: przeciwnie. Może dzień był zabity deskami od urody świata, od dziecinnych wspomnień, od łaski? Może Róża, zerknąwszy na nieregularną, zakochaną twarzyczkę Jadwigi, odczytawszy napis stwierdzający bezposażność przyszłej synowej, zapaliła się do myśli o zemście? O tym, jak będzie pasła oczy poniewierką bezbronnego stworzenia? <br>Władyś - w odpowiedzi - otrzymał lakoniczną depeszę: "Szczęść Boże". <br>Róża i Adam przyjechali pięć godzin przed ślubem. Nie było czasu na oficjalne wizyty. Tyle że Władyś zdążył chwycić pod rękę narzeczoną i z tiulów, kwiatów, majonezów, uprowadzić ją - ku zgorszeniu ciotek - na chwilę do hotelu, gdzie stanęli rodzice. <page nr=68><br>Jadwigę w ostatnich tygodniach panieństwa rozpieszczano. Swoją konkietą