Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
i cisnąłem na tory.
- No, terozki, choćby was tu i dziesięciu wyskoczyło ku mnie, to jadę, pierońskie ciarachy!* - wrzasnąłem głośno.
Nikt mi jednakże nie odpowiedział.
Ruszyłem znowu.
I po raz trzeci ów górnik wyskoczył nagle na tory i jeszcze silniej, jeszcze prędzej zaczął dawać mi znaki miedzianą lampą! Światło jej lało się strumieniem na wozy i na mnie, ze srebrnego stało się zielone, potem żółtozłote, wreszcie buchnęło niby czerwony płomień z wielkiego ogniska. Wydało mi się, że się tlą na mnie łachy. Gorąco zapierało dech... W ustach zaschło.
- Teraz się nie dam tobie mamić, ty marcho oszkliwa! - mruknąłem przez zęby. - Teraz
i cisnąłem na tory. <br>- No, &lt;orig&gt;terozki&lt;/&gt;, choćby was tu i dziesięciu wyskoczyło ku mnie, to jadę, pierońskie ciarachy!* - wrzasnąłem głośno. <br>Nikt mi jednakże nie odpowiedział. <br>Ruszyłem znowu. <br>I po raz trzeci ów górnik wyskoczył nagle na tory i jeszcze silniej, jeszcze prędzej zaczął dawać mi znaki miedzianą lampą! Światło jej lało się strumieniem na wozy i na mnie, ze srebrnego stało się zielone, potem żółtozłote, wreszcie buchnęło niby czerwony płomień z wielkiego ogniska. Wydało mi się, że się tlą na mnie łachy. Gorąco zapierało dech... W ustach zaschło. <br>- Teraz się nie dam tobie mamić, ty &lt;orig&gt;marcho&lt;/&gt; &lt;orig&gt;oszkliwa&lt;/&gt;! - mruknąłem przez zęby. - Teraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego