świata podejmować, do ostatniego uderzenia serca, do ostatniego tchu. Czuł, że jest blisko urzekająco prostej i wielkiej tajemnicy, którą ta noc zaraz przed nim odsłoni, aż będzie drżał zdumiony, że dawno jej nie odgadł... Jeszcze kilka minut... Srebrna maska o zatartych rysach zdawała się chrzęścić w wierzchołkach drzew na przełęczy, łamać konary. Nigdy nie był tak blisko prawdy, pragnął jej i lękał się, że go przemieni.<br>I wtedy koguty w wiosce zaczęły piać ochryple jak na trwogę, zawtórowały im w szopie młodziki niewprawnymi głosami. Z głębi budynku dobiegło wołanie Margit, pełne sennej trwogi.<br>Wszedł do środka.<br>Gdy rozchylił moskitierę, pochwyciła go