Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
buty, pokonując najgorszą pogodę przyjeżdżał do nas na damskim rowerze, który zakupił był w miejscowym sklepie z towarami mieszanymi.
Siadał w kącie werandy i nic nie mówiąc ociekał.
Woda zeń spływająca wsiąkała w sieciowe jadro, którego sterta leżąca w kącie była jego u lubionym łożem biesiadnym.
Wreszcie przecież, kiedy wniebogłosy lamentując nad naszym rychłym bankructwem dobywaliśmy banknoty, zabierał je bez słowa, przeliczał i walcząc z drzwiami, które wiatr wyrywał mu z rąk, oddalał się krzycząc, że dorzuci dolę.
Śledziliśmy za nim, jak gnany północno-zachodnim wiatrem znikał poza zasłoną deszczu.
Powracał od zawietrznej strony wału prowadząc rower ostrożnie i z uwagą
buty, pokonując najgorszą pogodę przyjeżdżał do nas na damskim rowerze, który zakupił był w miejscowym sklepie z towarami mieszanymi.<br>Siadał w kącie werandy i nic nie mówiąc ociekał.<br>Woda zeń spływająca wsiąkała w sieciowe jadro, którego sterta leżąca w kącie była jego u lubionym łożem biesiadnym.<br>Wreszcie przecież, kiedy wniebogłosy lamentując nad naszym rychłym bankructwem dobywaliśmy banknoty, zabierał je bez słowa, przeliczał i walcząc z drzwiami, które wiatr wyrywał mu z rąk, oddalał się krzycząc, że dorzuci dolę.<br>Śledziliśmy za nim, jak gnany północno-zachodnim wiatrem znikał poza zasłoną deszczu.<br>Powracał od zawietrznej strony wału prowadząc rower ostrożnie i z uwagą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego