aby wydać jakikolwiek sąd. Nie myślała o tamtej sprawie od wielu lat... Usiłowała sobie teraz przypomnieć wersję, którą przedstawił jej znajomy Lidki, archiwista pan Stasio... Spytała go, dlaczego zabójca wybrał na miejsce zamachu na jej matkę cmentarz i to w chwili, kiedy było tam pełno ludzi... Prawie usłyszała jego chropowaty, łamiący się z emocji głos:<br>- Zaskoczyła ich. Wypatrzyła tego gruźlika. Taki był jakiś chudy, mundur mu się zapadał na piersi. Ona go zauważyła i zaczęła wołać, że mordercy są tutaj. Wskazała na niego palcem, wtedy wyciągnął gnata i strzelił. A ten jego szef, pułkownik, stał z tyłu, za nią.<br>Ten szef, pułkownik