chodniku samochód, wyciągał aparat i robił zdjęcie. Na fotografii znalazł się też samochód Tomasza Łuczaka. Lekarz jeden mandat zapłacił, drugiego nie przyjął. Odwołał się do sądu grodzkiego, bo twierdzi, że Kaziński zrobił zdjęcie samochodu wtedy, gdy przyjechał po żonę w ciąży. Musiał ją szybko odwieźć do lekarza. - Miałem świadomość, że łamię przepisy, ale czasami nie da się inaczej. Prosiliśmy urzędników, by wyznaczyli specjalne miejsca do parkowania, ale urzędników to nie obchodzi. Trudno tak żyć - tłumaczy Łuczak. <br>A odkąd Kaziński wydał wojnę właścicielom psów, jest jeszcze trudniej. Od dawna do szewskiej pasji doprowadzali go sąsiedzi przyprowadzający swoje psy, by załatwiały się pod