Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
czegoś nie boję.
Henrysia chciała odpowiedzieć, gdy nagle od lasu dobiegły głosy. Chwyciły się więc za ręce i błyskawicznie zaszyły w gęstwę krzewów koło kapliczki.
Głosy zbliżały się, liczne i znajome. Za chwilę już rozbrzmiewały pod murem cmentarza. Myśliwi okrążyli go dookoła i pełni zawodu naradzali się kłótliwie.
- Wracajmy do lasku.
- Dalej pójść nie mogły, bo zboże.
- Może w zbożu?
- Wiesz przecie, że nie wolno!
- Z taką Helenką to nigdy nie wiadomo.
- Wiadomo. Są w lasku na pewniaka.
- Za dwie minuty termin. Gwizdną i tyle je będziemy widzieli. - Do lasku, galopa! - zakomenderowała Wanda i pognali.
- No, chwała Bogu - szepnęła Helenka wypuszczając
czegoś nie boję. <br>Henrysia chciała odpowiedzieć, gdy nagle od lasu dobiegły głosy. Chwyciły się więc za ręce i błyskawicznie zaszyły w gęstwę krzewów koło kapliczki. <br>Głosy zbliżały się, liczne i znajome. Za chwilę już rozbrzmiewały pod murem cmentarza. Myśliwi okrążyli go dookoła i pełni zawodu naradzali się kłótliwie. <br>- Wracajmy do lasku. <br>- Dalej pójść nie mogły, bo zboże. <br>- Może w zbożu? <br>- Wiesz przecie, że nie wolno! <br>- Z taką Helenką to nigdy nie wiadomo. <br>- Wiadomo. Są w lasku na pewniaka. <br>- Za dwie minuty termin. Gwizdną i tyle je będziemy widzieli. - Do lasku, galopa! - zakomenderowała Wanda i pognali. <br>- No, chwała Bogu - szepnęła Helenka wypuszczając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego