dorwie się do jakiejś niezwyczajnej pracy, to zaczyna uprawiać czystą poezję z nabożeństwem, pół na pół. Otóż ten Żyd tak się nosił ze swą ogrodowizną jak my z odzyskanym naszym morzem, i dorobił się w końcu przezwiska "Winny Amatator". Pierwsze<br>niby imię, dano mu, ponieważ się uparł, że wyhoduje szlachetną latorośl i będzie miał winnicę w Nowym Dworze pod Warszawą. A drugie, niby nazwisko, dlatego, że malując na swym plocie wielkimi literami, napisał przez omyłkę: "Ogrodnik-amatator sprzedaje kwiaty i warzywa".<br><gap reason="sampling"><br>Był na przedzie, dwadzieścia kroków za barykadą, już na jezdni nieprzyjaciela, to znaczy na Żabiej. Zrywał kostkę kilofem, a ona