przez nich w chaosie cywilizacji.<br>Uznał Indie za miejsce po prostu gdzieś indziej-bycie inaczej. Znak niebycia w domu, niebycia u siebie, w Polsce, w Europie. Znak podjęcia próby wstępu na nowe ścieżki. Może to być Afryka czy Ameryka Południowa, tyle że są trudniejsze w obsłudze. Indie to inność anglojęzyczna, łatwo osiągalna, samolotem za sześćset-osiemset dolców. Dla początkujących, w sam raz dla niego.<br>Za nimi zostało przedmilenijne napięcie, przygotowania do Balang Tysiąclecia i zamieszki w Seattle, gdzie lewacy zgotowali Światowej Organizacji Handlu prawdziwe dni chaosu. Trzymał za nich kciuki. Uznał, że Zosi to nie interesuje. Usiłował ją przytulić, ale się odsunęła