słuchem starał się chwytać każde słowo z alkierza dochodzące Tam zaś gadał akuratnie Derkacz: siedział naprzeciw okna, barami zwalistymi do przodu nieco podany, nogi przed sobą rozstawił szeroko i na udach potężnych wsparł ręce grube i żylaste, ciemnym włosem porosłe.<br>- Chłopi - było ich kilkunastu, stłoczonych dokoła stołu długiego, na szczerbatych ławach - wlepiali w niego ślepia ciekawe, u jednych szeroko rozwarte, u innych przymrużone dla lepszej uwagi - Nie będę wam gadał tak ani siak... boście nie baby i pojęcie swoje macie! Ino, że, widzi mi się, próżne będzie to wasze pisanie, choćby je kto najmądrzej złożył!<br>- Tacyście, Derkacz, złowróżący, że wstyd! uśmiechnął