Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
samej krawędzi morskiego Lądu. Tylko tam mogą zimą swobodnie nurkować w poszukiwaniu pożywienia.
Na widok powracających z oceanu rodziców, wyskubane misie naraz ożywają. Upominając się o pożywienie wymachują skrzydełkami lak wszystkie pisklęta na świecie. I krzyczą tak jak nasze wróble na miejskim skwerku; goni taki niezdarny wróbelek dorosłego, dopada, wpycha łebek do szerokiego rozwartego dzioba i Ciągnie jak smok. Po ruchu ciałka widać ile morskich smakołyków wypluwa dorosły pingwin, ojciec czy matka, do żarłocznego gardziołka. Ledwie skończy się karmienie, rodzice jedna przez drugie drepczą znów w stronę oceanu. Trudno nastarczyć pisklęciu pokarmu, a spieszyć się trzeba. Natura narzuca tu pośpiech.
Z
samej krawędzi morskiego Lądu. Tylko tam mogą zimą swobodnie nurkować w poszukiwaniu pożywienia. <br>Na widok powracających z oceanu rodziców, wyskubane misie naraz ożywają. Upominając się o pożywienie wymachują skrzydełkami lak wszystkie pisklęta na świecie. I krzyczą tak jak nasze wróble na miejskim skwerku; goni taki niezdarny wróbelek dorosłego, dopada, wpycha łebek do szerokiego rozwartego dzioba i Ciągnie jak smok. Po ruchu ciałka widać ile morskich smakołyków wypluwa dorosły pingwin, ojciec czy matka, do żarłocznego gardziołka. Ledwie skończy się karmienie, rodzice jedna przez drugie drepczą znów w stronę oceanu. Trudno nastarczyć pisklęciu pokarmu, a spieszyć się trzeba. Natura narzuca tu pośpiech. <br>Z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego