Jak opętany skoczył do pokoju damskiego w sam środek syczącego rewiru. Wokoło niego utworzył się natychmiast ruchliwy pierścień z gości. Kto wyciągał rękę, temu wydawał resztę, monety spadały na podłogę i tocząc się ginęły gdzieś pod stołami. Niektórym gościom oddawał dwudziestozłotówki: - Nie mam, proszę pana, nie mam, byłem na ulicy, ledwie tyle zmieniłem <page nr=311>.<br> Jutro pan przyjdzie, to mi zapłaci.<br>- Ale ja na bramę nie będę miał!<br>- Proszę, ja panu pożyczę, jutro mi pan odda.<br>Było mu wszystko jedno. Nie starał się nawet zapamiętać tych, którzy mu zostali winni za kawę ani tych, którym pożyczał 50 groszy na bramę. Cztery podwójne wódki