Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Perspektywy
Nr: 14
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
żartuje. Nawet gdyby chciał zamieszkać w mieście, też czułby się tam kiepsko. Czasami wypadnie Józefowi zanocować w hotelu, bywał przecież w Warszawie i Płocku, w Krakowie i dalej - jakoś usnąć nie może, tak go męczy ten zgiełk, ten hałas, to ograniczenie przestrzeni, że sen z powiek ucieka.
Krowy i świnie legły na słomie; nakarmione i obrządzone; dadzą spokój do wieczora. Ojciec parę razy cmoknął i koń ciągnąc sanie poczłapał z gospodarzem do centrum Czarnej Wsi Kościelnej; taką nazwę ma ta podbiałostocka wioska, zewsząd otoczona lasami, w której mieszkają Kraszewscy. Józef, nim zacznie to swoje misterium, zakasze rękawy swetra, włoży twarde buty
żartuje. Nawet gdyby chciał zamieszkać w mieście, też czułby się tam kiepsko. Czasami wypadnie Józefowi zanocować w hotelu, bywał przecież w Warszawie i Płocku, w Krakowie i dalej - jakoś usnąć nie może, tak go męczy ten zgiełk, ten hałas, to ograniczenie przestrzeni, że sen z powiek ucieka.<br>Krowy i świnie legły na słomie; nakarmione i obrządzone; dadzą spokój do wieczora. Ojciec parę razy cmoknął i koń ciągnąc sanie poczłapał z gospodarzem do centrum Czarnej Wsi Kościelnej; taką nazwę ma ta podbiałostocka wioska, zewsząd otoczona lasami, w której mieszkają Kraszewscy. Józef, nim zacznie to swoje misterium, zakasze rękawy swetra, włoży twarde buty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego