żartuje. Nawet gdyby chciał zamieszkać w mieście, też czułby się tam kiepsko. Czasami wypadnie Józefowi zanocować w hotelu, bywał przecież w Warszawie i Płocku, w Krakowie i dalej - jakoś usnąć nie może, tak go męczy ten zgiełk, ten hałas, to ograniczenie przestrzeni, że sen z powiek ucieka.<br>Krowy i świnie legły na słomie; nakarmione i obrządzone; dadzą spokój do wieczora. Ojciec parę razy cmoknął i koń ciągnąc sanie poczłapał z gospodarzem do centrum Czarnej Wsi Kościelnej; taką nazwę ma ta podbiałostocka wioska, zewsząd otoczona lasami, w której mieszkają Kraszewscy. Józef, nim zacznie to swoje misterium, zakasze rękawy swetra, włoży twarde buty