i więcej. Rodzice siedzą poważni, skupieni, napięci, w pełni świadomi, że oczekują na wyrok, że następne parę godzin może zmienić wszystko. Czasem spacerują tam i z powrotem, staja przy oknie i myślą, cały czas myślą, potem odchodzą, potem znów wracają, krocza powoli po ustalonych ścieżkach, po rożnych figurach, kwadratach, <page nr=107> trójkątach, lekko przygarbieni, zamknięci w niewidzialnych klatkach strachu, szepczą pod nosem modlitwy albo próbują sobie tutaj, w tym holu, wyobrazić, jak będzie wyglądało ich życie, jeśli jednak wiadomości będą złe, może nawet najgorsze. Planują pielgrzymki do Częstochowy, rzucenie palenia, rozstanie z kochanka, jakakolwiek zmianę życia na lepsze, jakaś formę dziękczynienia, przebłagania. Próbują