trzęsie się od śmiechu,<br> A w sali naprzeciwko grzmi odczyt publiczny,<br> Jak ustalić w niebycie - byt ekonomiczny?<br><br>Ów zbój, co Bożym grobkiem obzywa świątynię,<br>We mgle Inteligenta już zwęszył po minie -<br>I nie w kość - i nie w duszę, lgnącą do bezdroża,<br>Lecz uderza w tę minę, co szła na lep noża!<br><br> W zgrozach izby piwnicznej, śniąc kątem w noc słotną,<br> Robot tuli w objęciu dziewkę bezrobotną<br> I dłonią, jak spiżowym dąsów poskramiakiem,<br> Zmusza pierś do układów z miłości straszakiem.<br><br>A w kawiarni Kolektyw ze złotym zegarkiem,<br>We fraku, posmutniałym od niezgody z karkiem,<br>Z burżujką, co się pudrem w pusty