w drodze wytrącała ją z rytmu, i wreszcie <br>mała szklana kulka utknęła w ciszy jak w wyżłobionym dołku <page nr=20>. To zepsuty <br>obraz grający, z figurami Świętej Rodziny, nic nakręcany od lat, pod działaniem <br>jakichś obcych sił - gorąca, rdzy czy podmuchów zimna, które przenikało porami <br>ściany - poruszył się na chwilę w swym letargu. Teofil czekał, czy nie odezwie <br>się jeszcze stary sprzęt, wierny i poufały fetysz <page nr=20>.<br>2<br> Profesor Rojek, zobaczywszy o kilka kroków przed sobą gimnazistę, przeszedł <br>na drugą stronę ulicy, gdzie nic było chodnika i gdzie szło się z trudem po <br>nierównym i ś1iskim gruncie . Był pewny, że jest to który-ś