Trzech Krzyży swoją kompanię, ale na sto dwa, jak Bozię kocham. Trzymają dwie barykady. Komenderuje ksiądz, siwuch taki, ich kapelan. On im wieczorem rozkaz dzienny na migi odczytuje...<br>Wszyscy zamilkli, wpatrzeni w błazeńską pantomimę Ola. - Ale zgrywa! - jęknęła spod okna zachwycona Kryska.<br>- W konspirze ci głuchoniemi robili całą Legalizację, kennkarty, lewe karty pracy, bezugscheiny, wszystko od nich... - pochwaliła się swą orientacją Niteczka.<br>- Zdrowie kalek! - wzniósł toast Olo.<br>Wypili. Tylko Jerzy zakręcił się gdzieś na boku, nieswój jakiś, jak otruty rozmową z Zygmuntem. Przystanął obok radioaparatu, zdobyczy Ola jeszcze z PAST-y. Przez szum i trzaski kiepskiego odbioru przedzierać się zaczęły pojedyncze