Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
sodowej. Rozejrzał się wokół. Było jasno, siedział przy jednym stole z ludźmi o zaniepokojonych twarzach. Nieco dalej widniał drwiący uśmiech kelnera. Odwrócił głowę w stronę panny Leopard i powiedział wolno i dobitnie:
- Bydlę.
Wstał i wrócił do swego stolika. Dziadzia, różowy i wesół, wymachiwał rękoma.
- Lucjanie, jesteś blady, co u licha, dawno nie piłeś?
- Nie, drobiazg. Owszem, chętnie się jeszcze napiję.
Po kwadransie świetny humor udzielił się i Lucjanowi. Nie myślał już o incydencie w małej salce. Bove właśnie recytował sonety Aretina w swoim tłumaczeniu. Pani Bove wydłużyła w zażenowaniu swą kozią twarz, co jej nie przeszkadzało patrzeć czule na Dziadzię
sodowej. Rozejrzał się wokół. Było jasno, siedział przy jednym stole z ludźmi o zaniepokojonych twarzach. Nieco dalej widniał drwiący uśmiech kelnera. Odwrócił głowę w stronę panny Leopard i powiedział wolno i dobitnie:<br>- Bydlę.<br>Wstał i wrócił do swego stolika. Dziadzia, różowy i wesół, wymachiwał rękoma.<br>- Lucjanie, jesteś blady, co u licha, dawno nie piłeś?<br>- Nie, drobiazg. Owszem, chętnie się jeszcze napiję. &lt;page nr=115&gt;<br>Po kwadransie świetny humor udzielił się i Lucjanowi. Nie myślał już o incydencie w małej salce. Bove właśnie recytował sonety Aretina w swoim tłumaczeniu. Pani Bove wydłużyła w zażenowaniu swą kozią twarz, co jej nie przeszkadzało patrzeć czule na Dziadzię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego