walory, niestety, trudniej docenić na małym ekranie - jest znakomity operator filmowy Paweł Edelman. Ale Barczyk nie nadużywa filmowych środków wyrazu. Nawet w pojedynku Hamleta z Laertesem, gdzie mógł poszaleć, nie wychodzi poza układy choreograficzne stosowane zwykle w teatrze żywego planu. Kamera jeździ tylko wtedy, kiedy jest to niezbędne. Ci, którzy liczyli, że będzie to przedstawienie awangardowe, zaskakujące formalnie, mogą poczuć się rozczarowani. Barczyk nie po to jednak sięgnął po Szekspira, żeby się popisywać, lecz aby powiedzieć coś ważnego.<br><br>Spektakl trwa niecałe dwie godziny, więc reżyser musiał dokonać poważnych skrótów, a właściwie opracował własny scenariusz "Hamleta". Ciekawe, że nie skorzystał z żadnego