nie ma żadnego porównania między obojętnością czy wrogością, jaka otaczała Miłosza w roku 1951, a uwagą, jaką mógł się cieszyć polski pisarz przybyły na Zachód w roku, powiedzmy, 1981.) Nawet wtedy jednak doświadczenie, jakie z sobą przywiózł, pozostaje w znacznym stopniu nieprzetłumaczalne. Spoglądam powtórnie na wiersz Lipskiej. Takie choćby dwie linijki: "Martwe oko w wizjerze / o szóstej nad ranem". Oczywiście, da się to przełożyć na dowolny język zachodni, i to z zachowaniem całkowitej dosłowności. Ale oko czytelnika na przykład amerykańskiego prześliźnie się po tej frazie, biorąc ją za taką sobie, jedną z wielu, metaforę, może z lekka makabryczną: jeśli zawarty w