Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 9
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
piecu, obierała ziemniaki. - Dzięki niej nasze dzieci były bezpieczne - mówi Karol - w dodatku nie wydawała w ogóle pieniędzy, znosiła leśne jagody, zioła, sadziła i kopała ziemniaki. Zawsze niezależna.
- Sprawdzała też dzieciom zeszyty i czytała książki - wspomina wnuczka Zosia. - Raz namówiła Maćka, swojego prawnuka - opowiada dalej Zosia - żeby zerwał jej kwiatów lipy. Chłopak wszedł na drzewo, ona dyrygowała z dołu. Gałąź się złamała, Maciek spadł na babcię. Bronisława szybko wstała, rozejrzała się i mówi - "trzeba przewlec gałąź za dom, żeby nikt widział, jakiejś my szkody narobili".
Bronisława zawsze sama kopała ziemniaki i przynosiła do domu. Kiedyś niosła grule w worku na plecach
piecu, obierała ziemniaki. - Dzięki niej nasze dzieci były bezpieczne - mówi Karol - w dodatku nie wydawała w ogóle pieniędzy, znosiła leśne jagody, zioła, sadziła i kopała ziemniaki. Zawsze niezależna.<br>- Sprawdzała też dzieciom zeszyty i czytała książki - wspomina wnuczka Zosia. - Raz namówiła Maćka, swojego prawnuka - opowiada dalej Zosia - żeby zerwał jej kwiatów lipy. Chłopak wszedł na drzewo, ona dyrygowała z dołu. Gałąź się złamała, Maciek spadł na babcię. Bronisława szybko wstała, rozejrzała się i mówi - "trzeba przewlec gałąź za dom, żeby nikt widział, jakiejś my szkody narobili".<br>Bronisława zawsze sama kopała ziemniaki i przynosiła do domu. Kiedyś niosła grule w worku na plecach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego