pewnie na mój widok przejeżdżający samochód. Gdzie tu wymagać, abym przejmowała się jeszcze, co ktoś sobie o mnie pomyśli. Byłby to zbędny psychiczny luksus, a na luksusy mnie tymczasem nie stać. Najważniejsze w tej chwili, że jestem już u siebie, jestem w domu. <br>Pustka, bałagan, stężały odór opuszczonego mieszkania. Wyłączona lodówka zieje pustką, nie znajduję nawet kropli jakiegoś napoju. Działam szybko. Otwieram okna, pokrzepiam się kilkoma szklankami wody z kranu, z rozkoszą spłukuję też pod nią spoconą głowę, zabieram książeczkę czekową i trochę gotówki, podlewam jeszcze kwiatki i przywołuję telefonicznie radio-taxi. Taka się już zrobiłam przedsiębiorcza. Jest piętnaście po szóstej